Wydaje się, że jeśli chodzi o muzykę cyfrową, to tort został już w olbrzymiej mierze podzielony. Amazon, iTunes, Spotify czy YouTube są miejscami, w kierunku których większość zwraca wzrok (a właściwie słuch), kiedy chce się czegoś posłuchać.
reKiosk jest startupem, który chce przywrócić ideę małych lokalnych sklepików do rynku muzyki cyfrowej.
Patent jest prosty. Otwierasz specjalizujący się w czymś sklepik i wstawiasz tam rzeczy, którymi chcesz handlować i na tym zarabiać. Ile? Tyle, ile Apple zarabia na iTunes, czyli około 30%. Reszta trafia do artystów.
Dlaczego jednak reKiosk ma mieć jakiekolwiek szanse na odniesienie sukcesu skoro jest iTunes? Według twórców reKiosku trudno jest znaleźć w bazie 28 milionów utworów znaleźć te wartościowe, szczególnie z katalogów wytwórnii niezależnych.
Dzięki temu jeśli jesteś blogerem śledzącym jakiś niszowy gatunek, to zbierając najciekawsze utwory, możesz je sprzedawać w swoim sklepiku.
Co ciekawe, w reKiosku możesz sprzedawać utwory, które sam wcześniej kupiłeś, co dodaje całemu przedsięwzięciu second-handowego posmaku. Pewnie skończy się na tym, że reKiosk nie przebije się do masowej społeczności i będzie funkcjonował jako niszowa platforma dla fanów belgijskiego electro-popu. Mimo wszystko wszystkie inicjatywy chcące zabrać parę gorszy wielkim graczom należy doceniać i trzymać za nie kciuki.